Obserwatorzy

środa, 21 grudnia 2016

prolog.

W powietrzu unosił się aromat wanilii.  Światło świec delikatnie muskało jej półnagie ciało. Niewątpliwie była piękna. Sam zapach jej skóry przyprawiał o dreszcze. Delikatne drewno sandałowe, idealnie współgrało z panującą w pomieszczeniu wonią wanilii. Biała pościel okalała aksamitną skórę, której barwa zdradzała niedawny pobyt w którymś z egzotycznych krajów. Westchnęła, kiedy ciepła dłoń dotknęła jej kostek, następnie wędrując ku górze. Jej ciało przeszyło przyjemne ciepło, okraszone kończącą się cierpliwością. Niewątpliwie długo na to czekała.
Ich splecione dłonie na wysokości jej głowy poruszały się w rytm ich ciał. Czuli każdy swój ruch, każdy oddech. Kąciki ust mimowolnie unosiły się ku górze, uzewnętrzniając emocje. Byli szczęśliwi. Tak, jak nigdy wcześniej. Jej ciało wygina się łuk. Nie spuszcza z niej wzroku. Nigdy wcześniej nie przypuszczał, że ta historia potoczy się w ten sposób. Ich historia. Ona i on razem, już na zawsze. Uśmiechnął się, jej widok sprawił, że jego krew zaczęła buzować jeszcze bardziej, niż do tej pory. Zbliżył się do jej ust, musnął je i wplatając ręce w jej włosy doznał przyjemności, jakiej nigdy wcześniej nie odczuwał. Czuł, jakby to był ich pierwszy raz. Może dlatego, że to był ich prawdziwy pierwszy raz. Dwoje dorosłych ludzi, świadomych swoich uczuć względem siebie, pragnących tylko jednego – żeby ta chwila trwała wiecznie i nigdy się nie kończyła. Wplotła dłonie w jego dłuższe włosy, niemalże całe mokre od trudu, jaki zadał sobie, żeby sprawić jej przyjemność. Jego podbródek opierał się o jej obojczyk, i pierwszy raz czuła, że jest naprawdę jej. Przymrużyła oczy, wdychając jego zapach. Była pewna, że tak właśnie pachnie miłość. W najczystszej z możliwych odsłon.
- Kocham Cię – wyszeptał, a powietrze wydobywające się z jego ust wraz z tymi słowami przyjemnie połaskotało jej skórę. Uśmiechnęła się, nie dając wiary własnemu szczęściu.
- Ja Ciebie też.

Otworzyła szeroko oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą zgotował jej własny mózg. Usiadła na łóżku, dawno nie czuła się tak rześko. Uśmiechnęła się na samo wspomnienie, starając się, zgodnie z przesądem nie patrzeć w okno. To był sen z kategorii: nigdy nie zapominaj. Przeciągnęła się i wstała z łóżka, wsuwając na stopy ulubione futrzane kapcie. Pobiegła do kuchni, skąd unosił się już aromat parzonej kawy. Jej współlokatorki wesoło gawędziły przy kuchennym stole, kończąc szybki makijaż.
- Dzień dobry paniom! – zawołała, kierując kroki tym razem w kierunku łazienki.
- Dzień dobry! Ktoś tu miał chyba dobry sen!
- Nie przeczę! – krzyknęła wchodząc pod prysznic. Krople wody zmyły z niej resztki snu, którego jednak nie chciała oddawać. Czuła na sobie jego dotyk, jakby nie był to sen, a rzeczywistość. Wklepała balsam w skórę, wysuszyła włosy, wciąż zastanawiając się nad zdecydowanie zbyt długo towarzyszącą im monotonią. Blond kosmyki oplatały jej piegowatą twarz, z lekko nieproporcjonalnie przydużym nosem. Zaakceptowała go jednak – oficjalnie. Wiedziała jednak, że kiedy tylko już zacznie zarabiać swoje wymarzone „miliony” to jedną z pierwszych rzeczy, na jakie przeznaczy pieniądze, będzie właśnie korekta nosa.
- Dziś wielki dzień, co?
Kornelia weszła do pokoju, siadając po turecku na jej łóżku, w obu dłoniach trzymając kubek z kawą.
- Dokładnie. Wierzę, że będzie dobrze i nigdy więcej nie przekroczę progu tej uczelni – zaśmiała się. Egzaminy magisterskie. Jako ambitna studentka zdecydowała się studiować dwa kierunki. Ekonomię oraz stosunki międzynarodowe. Dziś, jej przygoda ze studiami miała dobiec końca, a zwieńczyć ją miła obrona tytułu magistra ekonomii.
- Jeszcze będziesz tęsknić. W końcu zacznie się poważne życie. Koniec imprez i przelotnych romansów. I miejmy nadzieję, koniec z Michałem. Zaczynasz nowe życie, nie jesteście razem cztery lata, to chyba wystarczająco długo, by o sobie zapomnieć.
Obdarowała przyjaciółkę chłodnym spojrzeniem, chociaż wiedziała, że miała rację. Nie chciała jednak akurat dzisiaj o tym myśleć.
- Pogadamy o tym później, dobrze?
- Nie. Potem już w ogóle nie będziemy o tym rozmawiać! Bo to koniec!
Kornelia szybko podniosła się z łóżka i wybiegła z pokoju pozostawiając ją z własnymi myślami. Czy to faktycznie już ten dzień? Dzień kiedy raz na zawsze musi o nim zapomnieć? Byli razem zaledwie półtora roku, a wspomnienie ciągnie się już ponad cztery. Nie ma jednak do niego pretensji, w końcu dla niej to też wygoda. Miała czas dla siebie, on miał swoje obowiązki – to był dla niej idealny układ. Żadnych pretensji, mieli swoje własne życie. Ona tutaj, on tam. Szybki seks dla przyjemności, kiedy wracała w rodzinne strony i ciche nadzieje, że to jednak kiedyś skończy się przed ołtarzem. Niestety – nic na to nie wskazywało.
Potrząsnęła szybko głową, zaprzeczając swoim myślom. Czas się zbierać. Przełknęła głośno ślinę, zakładając kosmyk za ucho i spoglądając w lustro.
- No, to powodzenia.
Uśmiechnęła się do siebie, puściła oczko, chwyciła torbę i wybiegła z pokoju. To jej wielki dzień. Jej. I nikogo innego.

1 komentarz: